„Sin Xiao Vietnam!” Rowery, skutery i mnóstwo samochodów, stoiska z jedzeniem, ale także pozostałości kolonialnej architektury, renomowane sklepy światowych projektantów mody, kawiarnie z aromatyczną wietnamską kawą, eleganckie butikowe hotele, parki, bary, restauracje i wszechobecny ruch. Trudno pomyśleć, że wylądowaliśmy w komunistycznym kraju, zwykły turysta tego nie zauważa. Centra Hanoi lub Sajgonu wyglądają jak światowe metropolie, są kolorowe, niczego w nich nie brakuje. Obsługa w dobrych hotelach jest na najwyższym poziomie, ludzie są uśmiechnięci i niechętnie mówią źle o systemie, w którym przyszło im żyć.
Wyjazd poza duże miasto to także przyjemność – ruch maleje, życie zwalnia, nabiera większego autentyzmu. Lubimy przejść się po wsi, wstąpić do knajpki na wietnamski rosołek ph?, podpatrzeć, jak robi się papier ryżowy na znane na całym świecie sajgonki.
Północ kraju jest górzysta, co sprawia, że krajobrazy są bardziej urozmaicone. Warto jednak wybrać się także na południe, do Delty Mekongu i uczestniczyć w tradycyjnym targu na wodzie. Trzeba także pamiętać o niezbyt odległej historii tego kraju i przyjrzeć się z bliska tunelom Cu Chi, stworzonych przez partyzantów Vietcongu podczas wojny wietnamskiej.







